Jace
Gdy tylko się obudziłem miałem wrażenie że to co się wczoraj stało jest tylko snem.Wciąż nie mogłem uwierzyć że Clary się ze mną umówi.Tylko gdzie ja ją zabiorę.Szybko wstałem z łóżka,ubrałem się i poszedłem na śniadanie.Wszedłem jako ostatni.Zauważyłem że nie ma Alec'a ale za to była Iris.Siedziała przy Clary.Przez całe śniadanie nie rozmawiałem z nią mimo że siedziałem obok niej.
Po skończonym posiłku wszyscy udaliśmy się do sali treningowej mieliśmy poznać nowego nauczyciela który będzie nas trenował.Kiedy weszliśmy do sali Clary podbiegła do mężczyzny i go przytuliła.Wszyscy staliśmy w osłupieniu.
-Hodge jak miło cię widzieć-powiedziała odsuwając się od niego.
-Mi ciebie również-odpowiedział.
-Jace,Isabell,Jonathanie poznajcie to jest Hodge Starkweather jest członkiem kręgu-rzekła po chwili.
-Czy ty znasz każdego członka kręgu?-zapytał Jonathan.
-Tak.Mam wiele znajomości-oznajmiła.
-Wśród nocnych łowców?-tym razem zapytała Isabell.
-Nie tylko-powiedziała Clary.
-Porozmawiacie o tym potem a na razie chciałbym zobaczyć jak walczycie dlatego każdy z was zmierzy się z Clary-rzekł Hodge.
-Teraz?-spytała zszokowana Izzy.
-Tak.Ustawcie się na środku sali Isabell ty pierwsza-powiedział.
Dziewczyny wzięły miecze i ustawiły się na środku sali.Izzy zaatakowała jako pierwsza.Clary uniknęła ciosu.Ich walka robiła się coraz ciekawsza.Clary unikała każdego ciosu.Isabell była coraz bardziej wykończona.Z każdą chwilą jej atak był coraz słabszy.W końcu Clary zaatakowała i wytrąciła Izzy miecz.Myłem pod wrażeniem jeszcze nigdy nie widziałem kogoś kto walczy tak dobrze no może po za mną.
-Brawo piękna walka.Teraz Jonathan-powiedział Hodge.
Ich walka była jeszcze ciekawsza.Jednak Jonathan nie zdołał pokonać Clary.W końcu przyszła kolei na mnie.Nie chciałem z nią walczyć ale wiedziałem że choć jako jedyny muszę ją pokonać.Starałem się wykorzystać to że jest już zmęczona.Jednak mi się to nie udało.Za każdym razem unikała ciosu.Jej ruchy były płynne i idealne.Walczyliśmy w coraz szybszym tępię.W końcu Clary wytrąciła mi miecz z ręki.Siła z jaką to zrobiła sprawiła że upadłem prosto na nią.Nasze twarze dzieliło od siebie kilka centymetrów.Na twarzy Clary zauważyłem rumieńce.Usłyszałem śmiech Izzy i Jonathana.Wstałem ostrożnie żeby nie zrobić dziewczynie krzywdy a potem pomogłem jej wstać.
-Jak widzę idzie wam całkiem dobrze jednak żadnemu z was nie udało się pokonać Clary.Na dziś koniec treningu.Możecie już iść-rzekł Hodge wychodząc.
Dziewczyny poszły razem a ja zostałem z Jonathanem.
-Możesz mi powiedzieć co to było?Wiedziałem że na nią lecisz ale że tak dosłownie-powiedział mój przyjaciel.
-Nie wiem jak to się stało.Jej cios był tak silny że straciłem równowagę.
-Z mojej perspektywy wyglądało to inaczej.Powiedz mi jeszcze rozmawiałeś z nią wczoraj po kolacji?Wyszedłeś tuż za nią i byłeś trochę zły więc mam nadzieję że nic nie spieprzyłeś.
-Umówi się ze mną.
- Co?ale zaprosiłeś ją?
-No właśnie nie do końca.
-Nie rozumie.
-No po tym jak wyszliśmy poszedłem do niej żeby wzięła odemnie Iris.Ona powiedziała że nie da rady.Więc powiedziałem jej że wytrzymam te godzinę ale ma mi to wynagrodzić.No i potem tak wyszło że się zgodziła.
-W życiu nie słyszałem o czymś takim.Myślałem że wymyślisz coś lepszego żeby się z nią umówić.Gdzie chcesz ją zabrać?-zapytał śmiejąc się
-Nie wiem.
-Umówiłeś się z nią i nie wiesz gdzie?
- Nie rozmawialiśmy o tym.Była zmęczona i przełożyliśmy to na dziś.
-Więc na co czekasz rusz się i idź ją zaproś.
-Nie wiem gdzie.
-Nie pomyślałeś o restauracji?
-To świetny pomysł dzięki.
-No a teraz idź do niej tylko może najpierw się przebierz.
Wyszedłem z sali i pobiegłem do swojego pokoju.Wziąłem szybki prysznic,przebrałem się poszedłem do Clary.Zapukałem a po chwili mi otworzyła.Miała na sobie różową koszulę na ramiączka z ozdobionym kołnierzykiem.Granatowe spodnie i szpilki.Wszedłem do jej pokoju i zauważyłem że na jej toaletce leżą okulary przeciwsłoneczne i czarna torebka.
-Przyszedłem ponieważ mieliśmy porozmawiać.Mam nadzieję że nie zmieniłaś zdania-odezwałem się jako pierwszy.
-Nie zmieniłam-odrzekła.
-Wiem że nie zrobiłem tego tak jak powinienem ale naprawdę chciałbym się z tobą umówić.
-Ja się zgodziłam reszta zależy od ciebie.
-Co powiesz na restaurację?
-Świetny pomysł.
-Może jutro o siedemnastej przyjdę po ciebie i pójdziemy?
-Jesteśmy umówieni-gdy to powiedziała uśmiechnąłem się.
-Chciałem też przeprosić za tą sytuację na treningu.
-Nic się nie stało.
-Ja już może pójdę.
Wyszedłem i poszedłem do swojego pokoju.Od razu rzuciłem się na łóżko.Tak bardzo cieszyłem się.Miałem nadzieję że niczego nie zepsuję a jutrzejszy wieczór będzie wyjątkowy.
Po skończonym posiłku wszyscy udaliśmy się do sali treningowej mieliśmy poznać nowego nauczyciela który będzie nas trenował.Kiedy weszliśmy do sali Clary podbiegła do mężczyzny i go przytuliła.Wszyscy staliśmy w osłupieniu.
-Hodge jak miło cię widzieć-powiedziała odsuwając się od niego.
-Mi ciebie również-odpowiedział.
-Jace,Isabell,Jonathanie poznajcie to jest Hodge Starkweather jest członkiem kręgu-rzekła po chwili.
-Czy ty znasz każdego członka kręgu?-zapytał Jonathan.
-Tak.Mam wiele znajomości-oznajmiła.
-Wśród nocnych łowców?-tym razem zapytała Isabell.
-Nie tylko-powiedziała Clary.
-Porozmawiacie o tym potem a na razie chciałbym zobaczyć jak walczycie dlatego każdy z was zmierzy się z Clary-rzekł Hodge.
-Teraz?-spytała zszokowana Izzy.
-Tak.Ustawcie się na środku sali Isabell ty pierwsza-powiedział.
Dziewczyny wzięły miecze i ustawiły się na środku sali.Izzy zaatakowała jako pierwsza.Clary uniknęła ciosu.Ich walka robiła się coraz ciekawsza.Clary unikała każdego ciosu.Isabell była coraz bardziej wykończona.Z każdą chwilą jej atak był coraz słabszy.W końcu Clary zaatakowała i wytrąciła Izzy miecz.Myłem pod wrażeniem jeszcze nigdy nie widziałem kogoś kto walczy tak dobrze no może po za mną.
-Brawo piękna walka.Teraz Jonathan-powiedział Hodge.
Ich walka była jeszcze ciekawsza.Jednak Jonathan nie zdołał pokonać Clary.W końcu przyszła kolei na mnie.Nie chciałem z nią walczyć ale wiedziałem że choć jako jedyny muszę ją pokonać.Starałem się wykorzystać to że jest już zmęczona.Jednak mi się to nie udało.Za każdym razem unikała ciosu.Jej ruchy były płynne i idealne.Walczyliśmy w coraz szybszym tępię.W końcu Clary wytrąciła mi miecz z ręki.Siła z jaką to zrobiła sprawiła że upadłem prosto na nią.Nasze twarze dzieliło od siebie kilka centymetrów.Na twarzy Clary zauważyłem rumieńce.Usłyszałem śmiech Izzy i Jonathana.Wstałem ostrożnie żeby nie zrobić dziewczynie krzywdy a potem pomogłem jej wstać.
-Jak widzę idzie wam całkiem dobrze jednak żadnemu z was nie udało się pokonać Clary.Na dziś koniec treningu.Możecie już iść-rzekł Hodge wychodząc.
Dziewczyny poszły razem a ja zostałem z Jonathanem.
-Możesz mi powiedzieć co to było?Wiedziałem że na nią lecisz ale że tak dosłownie-powiedział mój przyjaciel.
-Nie wiem jak to się stało.Jej cios był tak silny że straciłem równowagę.
-Z mojej perspektywy wyglądało to inaczej.Powiedz mi jeszcze rozmawiałeś z nią wczoraj po kolacji?Wyszedłeś tuż za nią i byłeś trochę zły więc mam nadzieję że nic nie spieprzyłeś.
-Umówi się ze mną.
- Co?ale zaprosiłeś ją?
-No właśnie nie do końca.
-Nie rozumie.
-No po tym jak wyszliśmy poszedłem do niej żeby wzięła odemnie Iris.Ona powiedziała że nie da rady.Więc powiedziałem jej że wytrzymam te godzinę ale ma mi to wynagrodzić.No i potem tak wyszło że się zgodziła.
-W życiu nie słyszałem o czymś takim.Myślałem że wymyślisz coś lepszego żeby się z nią umówić.Gdzie chcesz ją zabrać?-zapytał śmiejąc się
-Nie wiem.
-Umówiłeś się z nią i nie wiesz gdzie?
- Nie rozmawialiśmy o tym.Była zmęczona i przełożyliśmy to na dziś.
-Więc na co czekasz rusz się i idź ją zaproś.
-Nie wiem gdzie.
-Nie pomyślałeś o restauracji?
-To świetny pomysł dzięki.
-No a teraz idź do niej tylko może najpierw się przebierz.
Wyszedłem z sali i pobiegłem do swojego pokoju.Wziąłem szybki prysznic,przebrałem się poszedłem do Clary.Zapukałem a po chwili mi otworzyła.Miała na sobie różową koszulę na ramiączka z ozdobionym kołnierzykiem.Granatowe spodnie i szpilki.Wszedłem do jej pokoju i zauważyłem że na jej toaletce leżą okulary przeciwsłoneczne i czarna torebka.
-Przyszedłem ponieważ mieliśmy porozmawiać.Mam nadzieję że nie zmieniłaś zdania-odezwałem się jako pierwszy.
-Nie zmieniłam-odrzekła.
-Wiem że nie zrobiłem tego tak jak powinienem ale naprawdę chciałbym się z tobą umówić.
-Ja się zgodziłam reszta zależy od ciebie.
-Co powiesz na restaurację?
-Świetny pomysł.
-Może jutro o siedemnastej przyjdę po ciebie i pójdziemy?
-Jesteśmy umówieni-gdy to powiedziała uśmiechnąłem się.
-Chciałem też przeprosić za tą sytuację na treningu.
-Nic się nie stało.
-Ja już może pójdę.
Wyszedłem i poszedłem do swojego pokoju.Od razu rzuciłem się na łóżko.Tak bardzo cieszyłem się.Miałem nadzieję że niczego nie zepsuję a jutrzejszy wieczór będzie wyjątkowy.
Genialny rozdział, kiedy nex ? :D
OdpowiedzUsuńPojawi się jutro
UsuńJace się stresuje - jest wtedy uroczy.
OdpowiedzUsuńOwwww Clary zna wszystkich i pokonuje wszystkich no dosłownie ideał!
OdpowiedzUsuń/Julie