playlista

sobota, 24 grudnia 2016

Rozdział 25

Jace 
Kiedy wróciliśmy, postanowiliśmy wziąć prysznic. Coraz bardziej zaczyna mnie dziwić ilość osób jakie zna Clary. Rozumiem, że ma znajomości, ale z każdym dniem to się robi coraz dziwniejsze. Jak przez tyle lat nikt się nie zorientował kim jest Clary? Czy to komuś nie wydało się dziwne?
-Wchodzisz?-usłyszałem rozbawiony głos mojej narzeczonej.
Uśmiechnąłem się tylko zadziornie, zdjąłem ostatnią część garderoby i wszedłem pod prysznic. Ciepła woda powoli spływała po naszych ciałach. Tak jakby czas zwolnił, a nawet zatrzymał.
-Uwielbiam to-wyszeptała cicho.
-Co takiego?
-Tą chwilę spokoju-powiedziała cicho.
Objęła mnie za szyję i pocałowała.
Całowaliśmy się długo i namiętnie. Oplotłem jej szczupłą talię, przyciągając do siebie jej drobne ciało. Jęknąłem cicho gdy przycisnęła swoje biodra do moich. Poczułem jak uśmiecha się lekko. Zsunąłem jedną dłoń i przeniosłem ją na jej tyłek. 
Zanim zdążyłem cokolwiek więcej zrobić usłyszałem jak ktoś dobija się do drzwi. Niechętnie odsunąłem się od niej.
-Ci to zawsze wiedzą kiedy nam przeszkodzić-mruknąłem.
-Mają idealne wyczucie czasu-zachichotała.
-Poczekaj tu na mnie.
Pocałowałem ją szybko w usta i wyszedłem spod prysznica. Owinąłem ręcznik wokół bioder i wyszedłem z łazienki. Pukanie się nasiliło. Szybko otworzyłem drzwi i zobaczyłem Jonathana. Oparłem się o ścianę i posłałem mu mordercze spojrzenie.
-Mogę w czymś pomóc?-prychnąłem.
-Clary dostała list. Mógłbyś się ubrać?
-Nie. Zaraz mam zamiar wrócić do Clary.
-No oczywiście. Tylko nie bącie za głośno-zaśmiał się.
Kiedy w końcu sobie poszedł, zamknąłem drzwi i wróciłem do Clary.
-Kto to był?-spytała i z powrotem oplotła moją szyję.
-Jesteś aniołem i nie wiesz?-zaśmiałem się.
-Wiem, ale wolę abyś ty to powiedział.
-Skoro tego sobie życzysz. To był Jonathan. Dostałaś jakiś list.
-Jutro go przeczytam-wymruczała.
-Wychodzimy już?
Moja narzeczona uśmiechnęła się tylko i wyszła. Poszedłem za nią. Wytarłem się ręcznikiem i założyłem czarne bokserki. Clary zakładała właśnie niebieski stanik. Zanim zdążyłem coś powiedzieć założyła moją białą koszulkę i wyszła z łazienki. Wyszedłem tuż za nią. Położyłem się obok niej i przyciągnąłem ją tak, że leżała na mnie. Zaczęła kreślić dziwne wzorki na moim torsie. Wiedziałem, że się uśmiecha.
-Mam przeczucie, że już nie długo to wszystko się skończy-oznajmił.
Nie miałem pojęcia co takiego się skończy. Spiąłem się lekko.
-Mam na myśli tę całą sprawę z Lucyferem. Coraz częściej wyczuwam jej obecność, tak jakby emocje aniołów wpływały na jej więzienie. Już nie mogę się doczekać...kiedy to wszystko się skończy.
-Ja też. Chcę jak najszybciej zobaczyć cię w sukni ślubnej, a potem jak najszybciej ją z ciebie zdjąć-wymruczałem tuż przy jej uchu.
-Uważaj bo się rozmyślę-zaśmiała się.

Nathaniel 
Razem z Julie, Jonathanem i Aleciem siedzieliśmy przy stole czekając na śniadanie Isabell. Szczerze to obawiam s tego co nam przygotuje. Magnus został wezwany przez swojego znajomego, podobno w jakiejś bardzo ważnej sprawie.
-Jak myślici to będzie zjadliwe?-spytał w końcu Alec.
-Jestem jej mężem więc powinienem powiedzieć, że tak. 
-Gdzie Rose i Lucas?-zapytała nagle Julie.
-Śpią.
Po chwili do kuchni weszli Clary i Jace. Po jej minie widać była, że jest zaskoczona.
-Coś się stało?-spytałem.
-Uriel w liście zdradził mi miejsce w jakie zostanie przeniesiona dusza Katherine-powiedziała.
Byłem zszokowany. Czy ten anioł upadł na głowę? Najpierw jej niczego nie mówi, a teraz tak nagle wyjawia coś co pewnie jest wielką tajemnicą.
-Martwisz się, że to tylko kłamstwo abyś jej nie znalazła?-Julie jak zawsze wie co powiedzieć.
-Nie wiem. Powinnam wiedzieć czy to kłamstwo czy prawda. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje-oznajmiła i oparła się o szafkę. Jace stanął obok niej i objął ją ramieniem.
-Może za dużo osób próbuje przejąć nad tobą kontrolę-zasugerował Jonathan.
-W sumie to bardzo możliwe. Jeśli anioły i demony robią to w tym samym czasie to wyjaśnia dlaczego tak dziwnie się czuję. Na szczęście muszę wytrzymać tylko kilka dni.
-Co masz na myśli?-spytała Julie.
-Lilith szykuje swoje wojsko. Za niedługo dojdzie do ostatecznej wojny. Moim zdaniem za góra 2 tygodnie-mruknęła.
-Nie znasz dokładnej daty?
-Nie. Nawet nie wiecie jakie to koszmarne uczucie wiedząc, że jest się najpotężniejszym aniołem na świecie, a nie można przewidzieć zwykłej daty. Oni mi robią to specjalnie.
-Wykorzystują fakt, że jesteś najmłodsza i wielu rzeczy jeszcze nie wiesz-stwierdził Jace. 
-Śniadanie gotowe-usłyszałem głos Isabell.
Błagam niech to coś będzie zjadliwe. Po chwili położyła przed nami wielki talerz z tostami. O dziwo wyglądały normalnie.
-Czy to nas nie zabije?-spytał Alec jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom.
-Robiłam wszystko według wskazówek Clary-oznajmiła.
-Czyli jest zjadliwe.
Chwyciłem jednej tosta i spróbowałem go. 
-I jak?-spytał Jace, na co Clary się zaśmiała.
-Są całkiem niezłe-powiedziałem.
-Od dziś gotujesz tylko ze wskazówkami Clary-zaśmiał się Jonathan.
-Kiedyś za taki tekst naprawdę was otruję.
   
 
 
  Rozdział jest trochę krótki, ale postaram się aby kolejny był dłuższy. Moja wena dzisiaj ożyła i dzięki temu jakoś udało mi się napisać rozdział.
Miałam go napisać wczoraj, ale nie miałam zbyt wiele czasu.
Wczoraj minęła pierwsza rocznica tego bloga. Rok temu stworzyłam tego bloga i zaczęłam pisać.
Wszystkie rozdziały są przeze mnie poprawiane. Dotyczą tylko błędów i literówek. NIE ZMIENIAM NICZEGO W FABULE
W tym tygodniu dodam kolejny rozdział. Chcę wykorzystać fakt, że moja wena powróciła.
Jak wam się podoba nowa odsłona bloga?
Czytasz komentuj