playlista

wtorek, 30 sierpnia 2016

ZAWIESZAM

Bardzo was przepraszam ale muszę ZAWIESIĆ to opowiadanie. Coraz ciężej jest mi pisać jakikolwiek rozdział. Brakuje mi weny oraz pomysłów.

Na dodatek jest coraz mniej wyświetleń i komentarzy. Te braki zniechęcają trochę do pisania.
Zamierzam zawiesić to odpowiadanie na MIESIĄC. Potem prawdopodobnie powrócę. Mam nadzieję, że będziecie na mnie czekać.
Jeszcze raz bardzo przepraszam ale naprawdę potrzebuję przerwy.
Mam nadzieję, że to rozumiecie. 

wtorek, 23 sierpnia 2016

Rozdział 22

Clary
 Od tamtego dziwnego zdarzenia minęły trzy dni. Za każdym razem kiedy patrze w lustro obawiam się, że to się znowu stanie. Tylko Jace o tym wie. Obudziłam się w ramionach Jace'a. Jeszcze spał więc postanowiłam go nie budzić. Ostrożnie wstałam i skierowałam się do łazienki. Wzięłam szybki zimny prysznic. Wysuszyłam włosy i zrobiłam mocny makijaż. Ubrałam czarne spodnie, ciemno granatową bluzkę, skórzaną kurtkę i czarne botki.
Miałam dziwne przeczucie, że coś się dziś wydarzy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i kanapki. Kiedy skończyłam jeść skierowałam się do biblioteki. Postanowiłam sprawdzić tę książkę, którą przynieśli Nathaniel i Julie. Wzięłam książkę z półki i usiadłam na fotelu. Przyjrzałam się okładce i zdałam sobie sprawę, że Nathaniel miał rację. Na okładce naprawdę znajduje się mój cień. Zaczęłam przeglądać książkę. Każda strona była pusta. Wyciągnęłam stelę i narysowałam runę na jednej z kartek. Nic się jednak nie stało. Wstałam i chwyciłam za sztylet. Zrobiłam delikatne nacięcie na dłoni i pozwoliłam aby moja krew spłynęła na stronę książki. Zadziałało. Moja krew zaczęła sama się poruszać i tworzyć dziwny rysunek. Przedstawiał on dwa anioły. Kobietę i mężczyznę. Była to jakby scena walki. Chociaż bardziej przypominała sprzeczkę kochanków. Na każdej z kolejnych stron był ten sam obraz. To było dość dziwne. Odłożyłam książkę na miejsce i narysowałam sobie runę na ręce. Wyszłam z biblioteki i poszłam do sali muzycznej. Bardzo rzadko tam bywałam. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam przy pianinie. Przejechałam po klawiszach dłonią. Umiałam grać i to bardzo dobrze. Jednak nigdy nie grałam dla siebie. Zaczęłam zastanawiać się nad tym wszystkim. O co w tym wszystkim chodzi? Potrzebowałam odpocząć od tego. Zaczęłam powoli i delikatnie sunąć po klawiszach. Grałam swoja ulubioną melodię. Tylko ja ją znałam. Kiedy skończyłam zdałam sobie z czegoś sprawę. Skoro żaden anioł nie chce powiedzieć mi prawdy to muszę zapytać kogoś kto nim był. Wybiegłam z sali przy okazji wpadając na Alec'a.
-Powiedz Jace'owi, że wrócę wieczorem.
Nie czekając na jego odpowiedz wybiegłam z instytutu. Szybko otworzyłam portal i wskoczyłam w niego. Wylądowałam w ciemnej uliczce. Byłam w Rzymie. Skierowałam się w stronę jednego z nielicznych barów. Weszłam do środka i zaczęłam szukać wzrokiem odpowiedniego demona. Chłopak miał szare włosy i ciemno fioletowe oczy. Jest jednym z niewielu aniołów wygnanych z nieba na ziemię. Podeszłam do jego stolika i usiadłam na krześle.
-Vincent-mruknęłam.
-Clarissa. Co tak potężny anioł tu robi?-spytał z szyderczym uśmiechem.
-Sprawa jest poważna. Chodzi o radę i Lucyfera. Coś przede mną ukrywają i tylko ty możesz mi powiedzieć co. 
-Choć za mną-rzekł wstając.
Poszłam z nim do jakiegoś pomieszczenia. Wyglądem przypominało salon. Usiadłam na fotelu.
-Dlaczego ukrywają przede mną prawdę i co wspólnego ma z tym Lilith?
-Może zacznijmy od początku. Nie myśl sobie, że robię to dla ciebie. Pomoc tobie będzie dla mnie korzystna. To się zaczęło przed ustanowieniem pierwszego anielskiego kodeksu. Lucyfer mimo, że nie należał do rady był bardzo szanowanym aniołem. Dbał o dobro ludzi, przestrzegał prawa. Lilith natomiast kochała Lucyfera. Była jedną z anielic w nim zakochanych. Jednak w jej przypadku była to szaleńcza miłość. Lucyfer za każdym razem ją odrzucał. Na początku byliśmy pewni, że woli kogoś innego. Jednak po kilku miesiącach to się zmieniło. Do tej pory zastanawiam się jak potrafił ukryć prawdę. Lucyfer zstąpił na ziemię. Rada chciała z nim porozmawiać więc wysłała po niego posłańca, który ich przyłapał. Kiedy obydwaj wróci do nieba wszyscy byliśmy w szoku. Lilith zaczęła być o niego zazdrosna. Wraz z rada próbowała ich rozdzielić, jednak nic nie pomagał. Z każdym kolejnym dniem miłość Lucyfera do Katherine rosła. Potem ona zaszła w ciąże i wszystko się skomplikowało. Lucyfer ukrył ją. Rada była wściekła. Chcieli aby ją porzucił, aby o niej zapomniał. Jednak Lucyfer nie chciał. Mówił, że spotkanie jej było najlepszą rzeczą jaka mu się przytrafił. Potem jak pewnie już wiesz uwięzili go. Dowiedział się także, że rada przyczyniła się do śmierci jego ukochanej. Chcieli zabić ją oraz dziecko ale ona zrobiła coś aby uratować swojego syna. Lucyfer był załamany. Chciał ją wskrzesić ale anioły oraz rada połączyły swoją siłę tworząc pewnego rodzaju więzienie dla jej duszy. Ukryli ją tak aby nigdy nie mogli być razem. Nie mógł się z tym pogodzić. Oddał swojego syna pod opiekę. Jego syn był pierwszym Morgensternem. Potem okazało się, że Michał i Gabriel też nie byli uczciwi. Sami mieli dzieci a ich żony zamieszkały w niebie. To był ostateczny cios dla Lucyfera. Kiedy potomkowie Michał i Gabriela zrzekli się mocy Lucyfer postanowił to wykorzystać. Do dziś pamiętam ten dzień. Ziemia oraz wszystkie światy zatrzęsły się. Lucyfer użył wszystkich swoich sił. Po przysiąg, że pewnego dnia urodzi się dziecko. Obdarzone całą mocą jaka została nagromadzona przez wieki-oznajmił.
-Co to ma wspólnego ze mną?-spytałam skołowana.
-To ty jesteś tym dzieckiem. Rada nie mówi ci prawdy ponieważ nie chcą aby Lucyfer wrócił do nieba. Tylko ty jesteś na tyle potężna aby uwolnić duszę Katherine.
-To dlatego wyczuwam obecność Lilith? Nareszcie może mieć go przy sobie. Nie chce aby Katherine wróciła-wyszeptałam.
-Dlaczego zostałeś wygnany?
-Ponieważ byłem przeciwny ukaraniu Lucyfera. Jako jeden z nielicznych potrafiłem przeciwstawić się radzie mimo, że nie byłem z Lucyferem w tak dobrych relacjach jak Uriel-prychnął.
-Uriel?
-Byli jak bracia. A kiedy spytali czy mają go ukarać nawet nie powiedział słowa. Do tej pory nie mogę uwierzyć jak mógł tak postąpić. Wracając do wcześniejszego tematu. Chciałbym aby Lucyfer wrócił i przejął radę. Tylko on jedyny na to zasługuje. Znajdź duszę Katherine i uwolnij ją a wtedy wszyscy zostaniemy wybawieni-rzekł spokojnie.
-Nawet nie wiem gdzie mam jej szukać.
-On ci pomoże-mruknął.
Wstałam i podeszłam do ściany. Narysowałam runę portalu. Miałam zamiar wrócić do instytutu ale postanowiłam coś jeszcze sprawdzić.
  
Jace 
 Kiedy tylko wstałem zorientowałem się, że nie ma obok mnie Clary. Kiedy się ubrałem poszedłem do kuchni. Jednak tam też jej nie było. Zacząłem się trochę martwić. Zrobiłem sobie kawę i usiadłem na krześle. Po kilku minutach przyszedł Alec.
-Clary kazała ci przekazać, że wróci wieczorem-oznajmił i usiadł obok mnie.
-Widziałeś ją?
-Przez chwilę. Wyglądała tak jakby gdzieś się śpieszyła. Zanim zżyłem o cokolwiek zapytać jej już nie było. Nie martw się nic się jej nie stanie-oznajmił.
-Widział ktoś Clary?-spytała Isabell wbiegając do kuchni.
-Wyszła i wróci wieczorem-mruknąłem.
-Dziwne. Umówiłyśmy się, że pójdziemy na zakupy z Julie. Mówiła, że poczeka na nas. Ciekawe co się stało, że tak nagle wyszła-powiedziała zrezygnowana.
-Dzwoniłaś do niej?-spytał Alec.
-Kilka rady tak samo jak Julie ale ma wyłączony telefon. Myślicie, że coś się mogło stać?
-Lepiej żeby nie-rzekłem. 
Wstałem i wyszedłem z kuchni. Postanowiłem iść potrenować.

Clary
Wylądowałam przy jednej z bram. Byłam w niebie. Przemieniłam się w swoją prawdziwą anielską ostać. Moje włosy unosiły się i połyskiwały złotym światłem. Miałam na sobie długą kryształową suknie bez ramiączek.  Na głowie jak zawsze miałam tiarę. Moje skrzydła prezentowały się zupełnie inaczej niż zwykle. Wolnym krokiem udałam się w kierunku głównej sali narad. Miałam wysoko uniesioną głowę. Każdy anioł którego mijałam patrzył na mnie ze strachem. Zapewne dowiedzieli się o tym, że poznałam prawdę. Dosłownie wtargnęłam do sali wywarzając przy tym drzwi. Nie obchodziło mnie co sobie pomyślą. Pora abym to ja przejęła inicjatywę. Pierwsze co zobaczyłam to zdziwienie na ich twarzach. Pewnym krokiem zmierzyłam w ich kierunku. Machnęłam tylko ręką i na wprost nich pojawił się kryształowy tron na którym usiadłam. 
-Macie mi coś do powiedzenia?-spytałam tak szorstko jak tylko potrafiłam.
-Nie wolno ci tak po prostu tu wtargnąć-krzyknął Gabriel.
-A wam nie wolno kłamać ani ukrywać prawdy. Jesteśmy kwita. Nadal nie odpowiedzieliście na moje pytanie-warknęłam.
-Nie mamy ci nic do powiedzenia-oznajmił Michał.
-W takim razie daję wam czas do pełni księżyca. Jeśli do tego czasu nie powiecie czegoś co mnie usatysfakcjonuje dołączę do szeregów Lucyfera-powiedziałam pewnie.
Uśmiechnęłam się zadziornie i wstałam. Otworzyłam portal i szybko w niego weszłam. Kiedy znalazłam się przed instytutem odetchnęłam z ulgą. Było już ciemno. Nie miałam pojęcia która jest godzina. Weszłam do instytutu i od razu skierowałam się do sypialni. Kiedy weszłam zobaczyłam leżącego na łóżku Jace'a. Kiedy mnie zobaczył od razu wstał i podszedł do mnie. Przytuliłam go.
-Gdzie byłaś? Martwiłem się.
-Zaraz wszystko ci opowiem-mruknęłam.
Odsunęłam się od niego i poszłam do łazienki. Nalałam sobie wody do wanny. Kiedy już to zrobiłam wszedł mój ukochany. Uśmiechnął się zadziornie i usiadł na skraju wanny. Zdjęłam z siebie ubrania i weszłam do wanny. Cały czas mi się przyglądał. 
Opowiedziałam mu wszystko co się dzisiaj wydarzyło. Nie pominęłam żadnego szczegółu. Dolałam sobie ciepłej wody i spojrzałam na niego. Po jego minie widziałam, że się nad tym wszystkim zastanawia.
-Nie wiem co powiedzieć. Naprawdę chcesz dołączyć do Lucyfera?
-W anielskim świecie inaczej się postrzega pełnie księżyca. Uznaje się tylko cztery. Do najbliższej zostały jakieś trzy miesiące-oznajmiłam.
-Wiec dałaś im trzy miesiące na udzielenie odpowiedzi?-spytał.
-Nie w tym rzecz. Wiem już bardzo dużo. Muszę teraz tylko znaleźć duszę Katherine. Z obawy, że mogę ją znaleźć pewnie będą chcieli zmienić miejsce jej uwiezienia. A kiedy to zrobią z pewnością będę to wiedziała.
-Jeśli dobrze zrozumiałem. Postanowiłaś ich wystraszyć aby ułatwić ci jej uwolnienie.
-Dokładnie-mruknęłam.
Nie mogłam się powstrzymać. Złapałam go za rękę i z całej siły przyciągnęłam go do siebie. Co sprawiło, że wpadł do wody. Był cały w pianie.
-Musiałaś?-spytał z udawaną urazą.
-Yhym.
Zrobił urażoną minę. Pocałowałam do delikatnie. Jednak nie trwało to długo gdyż szybko pogłębił pocałunek. Jego dłonie błądziły po moim ciele.
-Jestem głodna. Chcę już wyjść-mruknęłam odrywając się od niego.
Prychnął niezadowolony. Kiedy wyszedł wytarłam się puchatym ręcznikiem. Założyłam czystą białą bieliznę i białą koszulkę Jace'a. Kiedy wyszłam z łazienki Jace siedział przebrany. Wyszliśmy z naszej sypialni i skierowaliśmy się do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki. Jace w tym czasie robił nam herbatę.
-Skoro i tak sprzeciwiasz się aniołom to może moglibyśmy przyśpieszyć nasz ślub?-spytał siadając obok mnie.
-Chciałbyś?
-Oczywiście. Marzę tylko o tym. Oczywiście jeśli nie chcesz to mogę jeszcze poczekać-oznajmił.
-Właściwie z Isabell mamy już wszystko przygotowane więc nie widzę żadnego problemu aby go przyśpieszyć.
-To wspaniale. Tylko kiedy to zaplanowałyście?-zapytał.
-Wtedy kiedy całą noc piekłyśmy. Musiałyśmy dużo czasu na rozmowę. Wybrałyśmy miejsce, wystrój, suknie dla druhen, jedzenie, garnitur dla ciebie, moją suknie. Jestem aniołem więc wszystko mogę załatwić w kilka sekund-powiedziałam z szerokim uśmiechem.
-Jesteś niemożliwa. O czym jeszcze rozmawiałyście?
-O wszystkim.
Spojrzał na mnie i zaczął się śmiać. Kiedy wypiłam herbatę wróciliśmy do sypialni. Położyłam się i wtuliłam w tors mojego ukochanego.
-Mogę o coś zapytać?-spytał po chwili.
-Oczywiście, że tak-rzekłam.
-Sypiamy ze sobą od dawna i to bez zabezpieczenia. Dlaczego nie zaszłaś jeszcze w ciąże? Nie możesz mieć dzieci?
To dwa pytani z szokowały mnie. Przypomniałam sobie słowa które kiedyś powiedział. Nie sądziłam, że tak bardzo może mu zależeć.
-W pewnym sensie to prawda. Tak jak w dwunaste urodziny Nefilim dostają pierwsze runy tak na dostałam...nie wiem jak to nazwać. To pewnego rodzaju blokada przez którą nie mogę zajść w ciąże. Zniknie dwa miesiące po naszym ślubie. Dopiero wtedy będę mogła zajść w ciąże. Skąd to pytanie?
-Wiem, że to może się wydawać dziwne ale jestem trochę zazdrosny kiedy widzę Jonathana. Ma żonę i dzieci. Po prostu kiedy widzę tą jego nadopiekuńczość i ojcowską miłość to...też bym tak chciał. Być odpowiedzialny za rodzinę. Naszą, moją rodzinę. A kiedy widzę jak trzymasz Rose albo Lucasa to zastanawiam się jakbyś wyglądał trzymając nasze dziecko. Wiem, że to głupie po jesteśmy jeszcze młodzi, i że may przed sobą wieczność-powiedział cały czas patrząc w sufit. 
Podniosłam się i spojrzałam na jego twarz. Zaczęłam delikatnie gładzić go po policzku. Jestem pewna, że nie zdawał sobie sprawy jak bardzo ważne są dla mnie jego słowa. Uśmiechnęłam się
-Nawet nie wiesz ile te słowa dla mnie znaczą. Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie tak wielkie szczęście. Wiem, że niektóre sprawy są dla ciebie niezrozumiałe i nie próbuj nawet zaprzeczać. Zdaję sobie sprawę, że chciałbyś zostać ojcem ale jak na razie to nie jest dobry pomysł. Chciałabym zostać matką ale teraz kiedy ta cała sprawa się komplikuje to zły pomysł. Bardzo możliwe, że dojdzie to wojny ani Lilith, ani Lucyfer nie odpuszczą. A jak się jeszcze w to wmiesza rada i Jocelyn to już w ogóle będzie problem. Chciałabym aby nasze dziecko nie musiało wychowywać się w takim otoczeniu. Wolałabym najpierw poradzić sobie z radą a potem urodzić ci dziecko-oznajmiłam patrząc w jego oczy.
-Masz rację. W takim razie od jutra zaczynamy poszukiwania Jocelyn i ukochanej Lucyfera. Im szybciej sobie z tym poradzimy tym lepiej. Ja zabiję Ryana i Belle a ty zabijesz Lilith i Jocelyn. Uwolnisz Katherine i obalisz radę. Potem weźmiemy ślub, wyjedziemy na miesiąc miodowy. Potem zajdziesz w ciążę. My będziemy szczęśliwy, aniołami będzie rządził ktoś mądry i świat będzie wolny. Plan jest prosty.
Zaśmiałam się na jego słowa. Usiadłam na nim okratkiem i namiętnie pocałowałam. Jednak nie trwało to długo gdyż Jace miał jeszcze coś do powiedzenia. 
-Jeszcze jedno pytanie. Mówiłaś kiedyś, że po ślubie stanę się aniołem. Czy to znaczy, że będziemy musieli mieszkać w niebie? No i co z pozostałymi? Tylko tak szczerze-oznajmił.
-Nie mogę ci odpowiedzieć na to pytanie. Wszystko zależy od tego jak to się otoczy. Bo widzisz w niebie z tego co się orientuję zdania są podzielone. Jeśli rada nie zmądrzeje może dojść do wojny domowej. Jednak jakby tak na to spojrzeć z innej perspektywy to nadal jestem dla nich pewnym zagrożeniem. Teoretycznie mogłabym zażądać dla nich miejsca w niebie. Jednakże nie jestem pewna czy byli by aniołami. A co do naszego mieszkania w niebie to dopiero po śmierci. Albo za jakieś pięćset lat. Nie znoszę tam przebywać. 
-Choć już spać. Jest już późno-oznajmił.
Położyłam się i wsłuchiwałam w bicie jego serca po chwili zasnęłam.  




Przepraszam, ze tak długo nie było rozdziału. Musiałam go pisać drugi raz ponieważ ten pierwszy mimo zapisania się nie zapisał. 
Rozdział jest 3 razy dłuższy od każdego wcześniejszego rozdziału. Mam nadzieję, że ta długość jest zadowalająca.
Namęczyłam się nad tym i mam nadzieję, że się opłacało. 
Czytasz komentuj ;)