playlista

wtorek, 2 maja 2017

Rozdział 3

Clary
Czekałam zniecierpliwiona na Alojzego. Kiedy go zobaczyłam natychmiast wstałam. Zamarłam widząc ręcznik ubrudzony krwią. 
- Czyja to krew? - spytałam.
- Twojego narzeczonego, ale spokojnie. Chyba mam pomysł jak możecie porozmawiać - odpowiedział z lekkim uśmiechem.
- Jaki? 
- Połączenie krwi. Będziecie mogli porozmawiać w jego śnie.
Zesztywniałam. Połączenie krwi? 
- Przecież, to zakazane - wyszeptałam.
Tylko demony używają takich metod. Przez to mogę stać się upadłą.
- Nie masz nic do stracenia, zapomniałaś? Jesteś bezcielesnym duchem, a żaden znany aniołom sposób nie działa. Naprawdę chcesz zmarnować tę szansę?
Odpowiedź była oczywista. 
- Co mam zrobić?
Wziął mnie za rękę i zaczął gdzieś prowadzić. Po jakimś czasie dotarliśmy nad niewielkie jezioro. Alojzy podszedł bliżej i wrzucił ręcznik do wody. W kilka chwili woda zmieniła barwę na krwisto czerwoną.
- Nie możesz nam siedzieć zbyt długo. Maksymalnie do dwóch godzin. Lepiej nie ryzykować.  No i miejmy nadzieję, że to się uda.
Już chciałam wejść, kiedy zobaczyłam naszyjnik. 
- Skąd go masz? - spytałam.
- Twój chłopak kazał ci go przekazać.
Wzięłam od niego biżuterię i z radością stwierdziłam, że mogę bez żadnego problemu jej dotknąć. Założyłam ją i odetchnęłam z ulgą.
Podeszłam bliżej i weszłam do wody.
Zamknęłam oczy i oddałam się wodzie. Czułam jak z każdą kolejną sekundą opadam na samo dno.
Poczułam uderzenie i odpłynęłam.
Kolejny raz znajdowałam się w pustej białej przestrzeni. Oprócz mnie nie było niczego. 
Po chwili obraz zaczął się rozmazywać. Stałam przed instytutem. Nie czekając ani chwili weszłam do środka. Wszędzie panowała cisza i pustka. Na ścianach nie było żadnych obrazów ani ozdób.
Skierowałam się w stronę naszej sypialni. Niepewnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Widząc tak dobrze znaną mi sylwetkę. 
- Jace? - spytałam niepewnie.
Odwrócił się i rozszerzył gwałtownie oczy. Zanim się obejrzałam, tuliłam się do niego. Jego ramiona mocno obejmowały mnie w tali, a ciepły oddech przyprawiał mnie o dreszcz.
Jedna myśl krążyła po mojej głowie. Udało się.
- Tak bardzo za tobą tęskniłem - wyszeptał.
- Ja za tobą też.
Odsunęłam się od niego i dłużej nie mogąc powstrzymać, pocałowałam go. Nasze usta ocierały się o siebie. Oboje staraliśmy się przekazać jak najwięcej uczuć. 
Po jakimś czasie oderwaliśmy się od siebie. Jace wziął mnie za rękę i razem usiedliśmy na fotelu. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Jego ramiona ciasno mnie oplatały, nie przeszkadzały mu nawet moje skrzydła.
- Jace?
- Tak kochanie?
- Przepraszam - szepnęłam, wtulając się w niego mocniej.
Uniósł mój podbródek i spojrzał na mnie zaszklonymi oczami.
- To nie twoja wina. Nie obwiniaj się, bo nie masz za co.
Ucałował moje czoło.
- Wyjdź za mnie - rzekł nagle pewnym siebie głosem.
- Już mi się oświadczałeś. Po za tym w moim stanie to niemożliwe... - nie dał mi dokończyć.
- Nie obchodzi mnie to. Chcę abyś w końcu została moją żoną. Damy sobie radę. Dłużej bez ciebie nie wytrzymam.
- Jak ty sobie to wyobrażasz? W rzeczywistym świecie jestem bezcielesną istotą.
- Równie dobrze możemy wziąć ślub tutaj. Musisz tylko załatwić anioła, który odprawi ceremonię. 
Spojrzałam na niego w szoku. Usiadłam okrakiem na jego kolanach i oparłam swoje czoło o jego.
- Zajmę się tym.
Pocałowałam go. Kiedy pogłębił pocałunek poczułam ukłucie w całym ciele.
Zeszłam z jego kolan i upadłam na podłogę.
- Clary? Co się dzieje? - spytał spanikowany, pomagając mi wstać.
- Muszę już iść - szepnęłam.
- Ale...
- Niedługo się zobaczymy. Obiecaj mi, że zadbasz o siebie i pogodzisz się z pozostałymi.
- Obiecuję - pocałował mnie ostatni raz.
Wypłynęłam na powierzchnię i od razu zaczerpnęłam powietrza. Spojrzałam na brzeg i zamarłam. Michał. 
Mam przechlapane.