playlista

środa, 29 czerwca 2016

Rozdział 16

Jonathan 
 Siedzieliśmy w kuchni. Maryse, mój ojciec, mama Clary i rodzice Jace'a musieli pilnie wyjechać do Idrisu. 
  Trzymałem na rękach moją małą córeczkę. Isabell trzymała naszego synka a Jace, Magnus i Alec przypatrywali się nam.
  -Wie ktoś może gdzie Clary i Nathaniel?-spytałem.
  -Powiedzieli, że mają ważną sprawę-mruknął Jace.
  -Wybij to sobie z głowy-usłyszeliśmy krzyk Nathaniela.
 Po chwili do kuchni wszedł Nathaniel a za nim Clary. Widać było, że się o coś kłócą.
  -No ale dlaczego?-spytała Clary.
  -Ty się serio pytasz? Nie chce go tu widzieć-warknął.
  -To w takim razie oświeć mnie jak chcesz ją znaleźć? Mamy możliwość ją znaleźć a ty robisz problemy z nie wiadomo czego-oznajmiła wściekle. 
  -Znajdziemy lepszy sposób. Ty i te twoje genialne pomysły-prychnął niezadowolony.
  -Jakoś wcześniej nie miałeś z tym problemu-oburzyła się Clary.
  -Przestaniecie się kłócić jakbyście nie zauważyli tu są dzieci-krzyknąłem.
  Na szczęście się uspokoili. Nathaniel wziął sok i wyszedł, Clary natomiast chwyciła za telefon.
  -Czyli plan B-mruknęła Clary.
  -Mogę wiedzieć o co poszło?-spytał Magnus.
  -Hej jesteś mi potrzebna... tak to coś poważnego... czyli już wiesz?... dasz radę jeszcze dziś?... nie dał się namówić... próbowałam... wiem... nie trzeba... otworzę ci portal o 15... zgoda... papa-po ktkiej rozmowie rozłączyła się i odłożyła telefon.
  Patrzyliśmy na nią, zaczęła się szczerzyć. Nie słyszeliśmy nic więcej ale jakoś mam złe przeczucia.
  -Powiesz o co chodzi?-spytał Alec.
  -Będziemy mieli gościa. Chodź Izzy musimy przygotować pokój-oznajmiła po czym wzięła Rose i położyła ją Magnusowi na rękach.
  -Miłej zabawy-rzuciła krótko i pociągnęła moją żonę do drzwi.
  -Ktoś mi powie co się przed chwilą stało?-spytał Magnus patrząc na moją córkę.
  -Nie wiem. Ale na moje oko to Clary nie prędko wam to wyjaśni-wyszczerzył się Jace.
  -Ja jej nigdy nie zrozumiem. A tak właściwie gdzie Uriel?-wybełkotał Alec.
  -Wrócił do nieba. Posprzeczał się z Clary i tak jakby go wyrzuciła-mruknął Jace.
  -O co poszło?-zapytałem.
  -Clary powiedziała tylko, że Uriel coś przed nią ukrywa-oznajmił.


Isabell 
  Razem z Clary przygotowywałyśmy pokój. Zdziwiłam się, ze ten pokój znajduje się na przeciwko pokoju Nathaniela. Nie wiem o co w tym wszystkim chodzi.
  -Powiesz mi o co chodzi i czemu się kłóciliście?-spytałam w końcu.
  -Chciałam namierzyć Belle. Ale mi się nie udało, więc pomyślałam, że można by poprosić starego znajomego o pomoc. No ale Nathaniel go nie znosi i się wście. No a kiedy dzwoniłam to gadałam ze sta znajomą. No a, że ta znajoma od zawsze podobała się się Nathanielowi to wreszcie będę mogła ich wyswatać-oznajmiła uradowana.
  -Czemu chcesz ich wyswatać?
  -Julie, ona ma tak na imię, od kąt pamiętam uwielbiała go. Tylko potem wszyła taka kiepska sytuacja no i od tamtej pory on myśli, że ona go nie znosi a ona myśli, że to on jej nie znosi. A tak naprawdę oboje się kochają tylko są tak ślepi, że tego nie zauważają-mruknęła.
  -Ta Julie wie, że Nathaniel żyje?
  -Jasne, że wie. Musiałam jej powiedzieć. Kiedy Nathaniel umarł Julie popadła w depresję. Po kilku miesiącach dopiero się pozbierała. Julie miała problemy rodzinne i nie mogła wcześniej przyjechać. Jestem aniołem i potrafię wyrzuć co czują ludzie. Nathaniel nie wie, że ona wie ale to tylko szczegół-powiedziała ze smutkiem.
  -Pokręcona sytuacja. Czyli Nathaniel będzie miał niespodziankę bo oboje za sobą tęsknią ale on sądzi, że ona myśli, że on nie żyje-podsumowałam.
  -No dokładnie. Na reszcie ktoś rozumie moje rozumowanie-rzekła i mnie przytuliła.
  -To od czego zaczynamy?-spytałam z chytrym uśmieszkiem.
  -Nawet nie wiesz jak się ciesze, że to mówisz. Coś wymyślimy mamy jeszcze kilka godzin. Tylko ani słowa Nathanielowi.
  Po kilku trudnych godzinach miałyśmy obmyślany cały plan. Dochodziła już 15. Wyszłyśmy z Clary przed instytut gdzie zaczęła tworzyć bramę. Po chwili z portalu wyszła brunetka. Miała na sobie krótkie jeansowe spodenki, bluzkę na ramiączka odsłaniającą brzuch, jasno niebieskie, ciężkie buty z kolcami. Nie zabrakło także dodatków i ust w mocnym kolorze.


  -Clary-pisnęła brunetka i od razu przytuliła Clary.
  -Tęskniłam-wyszeptała Clary odsuwając się od dziewczyny.
  -Cześć jestem Julie-przedstawiła się radośnie dziewczyna. Już ją lubię.
  -Jestem Isabell ale możesz mi mówić Izzy-przywitałam się z nią.
  -Chodźmy na górę-oznajmiłam.
  Po chwili dotarłyśmy do pokoju Julie. Była na prawdę miła i sympatyczna. Coś mi jednak podpowiada, że ma ma podobny charakter do Clary. Zapowiada się ciekawie.
  -Pój sprawdzić co z dziećmi a Clary pomoże ci się rozpakować-oznajmiłam i popędziłam do kuchni tak jak się spodziewałam wszyscy tam byli. Czas zacząć działać.
  -Skarbie coś się stało?-spytał mój mąż.
  -Tak...to znaczy nie. Nathaniel Clary potrzebuje twojej pomocy-oznajmiłam.
  -W czym?-spytał.
  -W tym o co się kłóciliście-skłamałam.
  -Nie wierzę-warknął i szybko wybiegł z kuchni.
  Chwyciłam za telefon i wysłałam Clary SMS-a. Jak na razie idzie dobrze.
  -Czemu go okłamałaś?-spytał Jace.
  -Zaraz wam wyjaśnię tylko muszę iść po Clary-rzekłam i wyszłam z kuchni.
  Pobiegłam do pokoju Julie. Nathaniela tam jeszcze nie było. Zdążyłam.
  -Coś się stało?-spytała zmartwiona Julie. 
  -Julie?!-usłyszeliśmy głos Nathaniela.
  -Cześć Nath-powiedziała z uśmiechem.
 Clary chwyciła mnie za nadgarstek i wyszłyśmy z pokoju. Wzięłyśmy przygotowany wcześniej klucz i zamknęłyśmy ich tam. Nagle usłyszałyśmy jak ktoś szarpie drzwiami.
  -Clary wypuść mnie-krzyczał Nathaniel.   
  -Nie pozwolę ci tego znowu zepsuć. Otworzę wam drzwi jak się dogadacie. I nie próbuj używać steli bo i tak ci się nie uda-warknęła Clary.
  Wyciągnęłyśmy klucz i skierowałyśmy się do kuchni. Chłopaki wraz z dziećmi nadal tam siedzieli. Czy oni nie mają innego zajęcia. Usiadłam na krześle i wzięłam Rose od Magnusa. Opowiedziałyśmy wszystko chłopakom. Widok ich min był bezcenny.
   -Oszalałyście?-spytał Jace.
   -Nie. Musiałyśmy im pomóc. Oni tak słodko razem wyglądają-powiedziała Clary.
   -Kiedy ich wypuścicie?-spytał mój brat.
   -Wyjaśnią sobie wszystko, dogadają się i wtedy ich wypuszczę-mruknęła Clary.
   -A jak się nie dogadają?-spytał Jonathan.
   -To ich nie wypuszczę. To chyba logiczne-oznajmiła.
   -Jesteś niemożliwa-wyszczerzył się Jace.
   Spojrzałam na Rose i Lucasa. Słodko sobie spali. Spojrzałam na mojego męża. Zrozumieliśmy się bez słów. Wstaliśmy i zanieśliśmy dzieci do ich pokoju.



To najbardziej pokręcony rozdział jaki napisałam. Jestem z niego dumna.
Strasznie mało komentujecie :(
Smuto mi z tego powodu ale się nie gniewam
Czytasz zostaw po sobie ślad ;) 
Wszystkie powtórzenia są celowe!