playlista

czwartek, 23 czerwca 2016

Rozdział 15

Clary 
  Minął tydzień od mojego ostatniego "ataku". Ciągle mam wrażenie, że coś mi umyka. Wytarłam i przebrałam w koszulkę Jace'a. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na niego, spał. Postanowiłam pójść w jego ślady. Weszłam pod kołdrę i przytuliłam się do mojego ukochanego. Po chwili zasnęłam.
***
  Stałam w dziwnym pomieszczeniu. W całości wykonane było z kamienia. Rozejrzałam się i dostrzegłam uwięzionego anioła. Podeszłam niepewnie. Po chwili zorientowałam się co się dzieje, to było wspomnienie. Tylko do kogo ona należało? Po chwili drzwi których wcześniej nie zauważyłam otworzyły się. Wszedł przez nie...Michał?
  -Kiedy ty się w końcu opamiętasz?-spytał Michał.
  Anioł który był uwięziony podniósł głowę ukazując swoją twarz. Oniemiałam to był Lucyfer. 
  -Z czego mam się opamiętać? Z tego, że się zakochałem?-wysyczał Lucyfer.
  -Ona cię niszczy. Zrozum to w końcu-krzyczał.
  -Nigdy nie przestanę jej kochać.
***
  Po chwili pojawiło się kolejne wspomnienie. Stałam na łące. Przy drzewie siedział Lucyfer i piękna kobieta o brązowych włosach. Lucyfer czule obejmował kobietę i się uśmiechał.
  -Jak myślisz to będzie chłopiec czy dziewczynka?-spytała kobieta.
  -Katherine, jestem aniołem wiem jaką płeć będzie miało nasze dziecko-powiedział czule gładząc brzuch ukochanej. 
***
    I kolejne wspomnienie. Tym razem to była ogromna sala. Od razu ją rozpoznałam. To była sala naraz anielskiej rady. Wszyscy członkowie rady stali i patrzyli na Lucyfera. Miał czarne ręce i oczy. Jego żyły były czerwone. Skrzydła były zniszczone tak jakby ktoś z nich powyrywał pióra. Jego runy płonęły czarnym ogniem. W ręku trzymał miecz z przeklętego metalu.
 -Nigdy wam tego nie wybaczę. Nigdy!-wykrzyczał.
   Zaczęła się po między nimi walka. Jeszcze nigdy nie widziałam czegoś takiego. Wszędzie było pełno krwi oraz anielskich ciał.
***
  Kolejne wspomnienie. Wszystko było zupełnie inne. Lucyfer stał na przeciwko rady i uśmiechał się triumfalnie.
 -Myślicie, że wygraliście? Mylicie się. Za kilkaset lat narodzi się potomek. Niebiańskie dziecko obdarzone najpotężniejszą mocą. Jeśli postąpicie tak jak ze mną, źle się to dla was skończy...Kiedyś ją odzyskam-odwrócił się w moją stronę-Nie daj jej sobą zawładnąć. Znajdź swoje przeznaczenie-oznajmił i zniknął.
***
  Obudziłam się zalana potem. Jace na szczęście spał. Wstałam i podeszłam do szkatułki w której znajduje się naszyjnik. Wzięłam ją i skierowałam się do kuchni. Położyłam szkatułkę na blacie i nalałam sobie wody. Otworzyłam skrzyneczkę i wyciągnęłam naszyjnik. Po chwili zabłysł i zobaczyłam wyłaniający się napis. 
  -Fluctuat nec mergitur*-wyszeptałam.
  Nie rozumiałam co to ma znaczyć. A może to jakieś wskazówki? Tylko w czym one mają pomóc. Nagle poczułam jak ktoś dotyka mojego ramienia. Szybko się odwróciłam. Na szczęście to był Uriel. Nadal nie rozumiałam czemu został tu tak długo. Pozostałym już nic nie jest więc nie wiem czemu nadal tu jest. Chociaż z drugiej strony to na prawdę fajnie.
  -Coś się stało? Jest środek nocy a ty nie śpisz.
  -Widziałam jego wspomnienia. O co w tym wszystkim chodzi?-spytałam.
  Chciałam poznać choć trochę prawdy. Ja wiem, że on mi czegoś nie mówi. Tylko czego?
  -Clarisso wybacz ale nie mogę ci tego powiedzieć-zaczął.
  -Dlaczego?-spytałam zdenerwowana.
  -Sama musisz się dowiedzieć. Ja nie wiem wszystkiego, nikt nie wie-oznajmił. 
  Wyszłam z kuchni i skierowałam się do sali treningowej. Czemu nie może mi powiedzieć? O co w tym wszystkim chodzi? Czy ja nie mogę chociaż przez chwilę żyć normalnie? Będąc w sali zaczęłam walić w worek treningowy. Jednak to nie trwało długo. Siła mojego uderzenia wyła tak duża, że worek spadł. Nawet w worek nie mogę powalić. Wróciłam do sypialni. Spojrzałam na zegarek wskazywał czwartą rano. Poszłam do łazienki wziąć zimny prysznic. Moje ciało choć trochę się odprężyło. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem ponieważ nie wzięłam ubrań. Spostrzegłam, że Jace już nie śpi. Usiadłam na łóżku tak aby ręcznik mi nie spadł.
   -Dlaczego nie śpisz?-spytał zaspanym głosem siadając. 
   Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Przyciągnął mnie do siebie. Zaczął całować moje nagie ramię.
   -Daj mi się ubrać-wymruczałam mu do ucha.
  Wstałam i podeszłam do szafy. Wzięłam potrzebne rzeczy i wróciłam do łazienki. Założyłam czystą bieliznę, koralową bluzkę na ramiączka, jasno żółte spodenki. Do tego dobrałam baleriny, torebkę, bransoletkę i naszyjnik.

  
   Postanowiłam, że ubiorę się "wygodniej". Nie miałam sił na zbytnie strojenie się. Wyszłam z łazienki i usiadłam na kolanach Jace'a.
   -Idziemy coś zjeść?-spytałam.
   -jasne tylko się ubiorę-mruknął.
  Po piętnastu minutach Jace był gotowy. Wyszliśmy z naszej sypialni i poszliśmy do kuchni. Siedziała tam Isabell z Rose i Lucasem. Wygadała na zmęczona.
  -Proszę potrzymaj ją chwilę-poprosiła.
  Podeszłam do niej i ostrożnie wzięłam dziewczynkę. Mała spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami i się uśmiechnęła.
  -Do twarzy ci z dzieckiem na rękach-oznajmił Jace przyglądając mi się.
  -Zgadzam się z Jace'm. Nie zaprzeczę, że chciałabym zostać ciocią-zaśmiała się.
  -Może już niedługo-mruknął Jace obejmując mnie od tyłu i całując w policzek.
  -Ooooooo...Jakie to piękne-usłyszeliśmy głos mojej mamy i Jace'a.
  -Córeczko do twarzy ci z dzieckiem-rzekła z uśmiechem moja mama.
  -Też jej to mówiłem-wtrącił się Jace.
  -Jesteście nie możliwi-mruknęłam.
   Nagle Rose zaczęła płakać. Bardzo możliwe, że się przestraszyła. Próbowałam ją uspokoić ale nic nie pomagało. W końcu wpadłam na genialny pomysł. Uniosłam rękę tak aby nie upuścić małej i "wyczarowałam" przy pomocy mojego ognia małego kotka. Unosił się nad główko Rose. Kotek był cały z mojego złotego ognia. Po chwili Rose zaczęła się śmiać. Spojrzałam na pozostałych. Patrzyli na mnie z podziwem.
   -Szybko ją uspokoiłaś-zaśmiała się Isabell.
  -A kiedy my zostaniemy babciami?-spytała Celine z nadzieją w oczach.
  -Mamo!-oburzył się Jace na to pytanie.
  -No co? To chyba normalne, że chcę zostać babcią-mruknęła.
  Nawet Rose i Lucas zaśmiali się na te słowa. Byli tacy mali a zdawać by się mogło, że jednak wszystko rozumieją.


* Fluctuat nec mergitur-rzuca nim fala, lecz nie tonie.



Czytasz komentuj ;)

3 komentarze:

  1. Cudo czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooooooooooooo<3<3<3 Jak słodko<3<3<3
    Czekam na next<3:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze dzieci najsłodsze <3
    /Julie

    OdpowiedzUsuń