playlista

czwartek, 17 marca 2016

Rozdział 32

Isabell
     Lądując na ziemi od razu poczułam dziwny zapach.Znajdowaliśmy się na wzgórzu.Wstając nie mogłam uwierzyć własnym oczom,Idis był zniszczony.Drzewa płonęły a posiadłości były niemalże ruinami.Nie mogłam uwierzyć jak coś takiego mogło się stać tak szybko.Z daleka widziałam najbardziej ocalony budynek w którym znajdowała się główna sala narad.
    -Jest gorzej niż myślałem-wyszeptał Valentine.
    -Jak to mogło tak szybko się stać?-spytałam.
    -Ktoś zniszczył demoniczne wierze od środka a potem zniszczenie miasta było łatwizną-prychnął Nathaniel.
    -Musimy iść do Sali Anioła zobaczyć ilu udało się przeżyć-oznajmiła Elizabeth.
    -Clary ile ci zajmie odbudowanie wierzy?-spytał nagle Nathaniel.
    -Kwadrans-odpowiedziała.
    -Na jedną?-spytał mój brat.
    -Po co mam marnować czas.Kwadrans i wszystkie wierze będą jak nowe-powiedziała.
    -Postarasz się zrobić to nie zwracając na siebie uwagi?-spytał Nathaniel co zdenerwowało Clary.
    -Faceci-prychnęła zeskakując z dość stromego wzgórza.
    -Gdzie buziak na pożegnanie?-krzyknął urażony Jace kiedy Clary była już na dole.
    -Jakoś ci to wynagrodzę-usłyszałam zanim pobiegła w kierunku lasu.
    -Czy tylko ja zauważyłem że ona nie ma przy sobie żadnej broni?-wypalił nagle Jonathan.
    -Czasami mam wrażenie że ona robi to specjalnie-rzekł Nathaniel łapiąc się za głowę.
     Nie czekając zeszliśmy ze wzgórza i pobiegliśmy w stronę miasta.Gdy tylko przekroczyliśmy bramę przeraziłam się.Wszędzie było pełno demonicznej krwi a także ciał martwych Nocnych Łowców.Po drodze do Sali Anioła nie spotkaliśmy żadnego demona.Drzwi były zamknięte ale udało nam się wejść.Wszyscy od razu na nas spojrzeli i zaczęli podchodzić.
     -Valentinie jak dobrze że jesteś-powiedział jakiś mężczyzna.
     -Co się dokładnie stało?-spytała Elizabeth.
     -Najpierw zamordowali konsula.Myśleliśmy że to tylko ostrzeżenie ale się myliliśmy.Zaatakowali nas a my nie byliśmy przygotowani aby się bronić-oznajmiła jakaś kobieta.
     -Zaraz a gdzie moi rodzice?-spytał rozglądając się Jace.
     -Nie wiemy.Nie wrócili-powiedział mężczyzna.
    Po chwili usłyszeliśmy wycie demonów.Za nim wyszliśmy nastała cisza.Drzwi sali się otworzyły i do środka zaczęli wchodzić członkowie kręgu.Byli tam rodzice Jace a także mój ojciec.Na samym końcu weszła Clary.Jej włosy delikatnie się unosiły a oczy nie były szmaragdowe tylko złote.Na ręce połyskiwały jej złote runy.Wyglądała bardzo walecznie i strasznie.
    -Wierze odbudowane jednak nie wiem na jak długo.W każdej chwili mogą zostać ponownie zniszczone.Wracając natrafiłam na członków kręgu.Walczyli więc im pomogłam-powiedziała podchodząc do nas.
    -Kim jesteś?-spytała stojąca obok nas kobieta.
    -To moja córka-oznajmił Valentine na co wszyscy byli w szoku.
    -To także moja córka-rzekła mama Clary chwytając Valentine'a za rękę.
    -Dlaczego nam nie powiedziałeś?-odezwał się Stephen.
    -Anielska przepowiednia.Ona jest Polarną Gwiazdą-rzekła Celine.
    -Valentinie to prawda?-spytał podchodząc do nas mężczyzna.
    -Tak to prawda-odpowiedział.
    -Nie chce przerywać tej uroczej aczkolwiek nie potrzebnej pogawędki ale mamy problem-prychnął z uśmiechem Jace.
    -Co znowu?-spytał Magnus.
    -Zorientowali się że odbudowałam wieże.Wilkołaki zaraz tutaj będą-oznajmiła Clary wychodząc. 
    Chciałam iść za nią ale Jonathan mnie powstrzymał.
    -Zostajesz tutaj-rzekł.
    -Mam tak siedzieć i nic nie robić?-spytałam.
    -Skarbie jesteś w ciąży.Musisz o siebie zadbać ale przede wszystkim nie narażać się-powiedział całując mnie i wychodząc.


 
    Alec
     Ledwo wyszliśmy z Sali Anioła a wilkołaki od razu się na nas rzuciły.Były naprawdę silne sam nie dawałem sobie rady.Natomiast Clary szło to świetnie.Miałem wrażenie że ona po prostu się nudzi.Kiedy nam ledwo udało się zabić jednego wilkołaka ona zabijała pięciu i to naraz.Nie sądziłem że może być taka silna.Kiedy zabiliśmy wszystkie wilkołaki miałem nadzieję że to koniec jednak się myliłem.Przed nami zjawiło się kolejne kilkadziesiąt wilkołaków.Spojrzałem na Clary była wyraźnie znudzona.Nie wiem jak to zrobiła ale wyciągnęła z kieszeni sztylet i nim rzuciła.Wyszeptała jakieś dziwne słowa i po chwili sztylet którym rzuciła rozmnożył się.Wszystkie wilkołaki od razu zginęły.
    -Nie mogłaś tego wcześniej zrobić?-zezłościł się Magnus.
    -W sumie mogłam-uśmiechnęła się zadziornie.
    -Ja mam lepsze pytanie.Skąd ty wzięłaś broń?-spytał zaciekawiony Jonathan.
    -Z kieszeni-zaczęła się śmiać.
    -Nie słuchaj jej.To jedna z jej sztuczek-prychnął Nathaniel.
    -Skoro mowa o sztuczkach.Muszę iść wybadać teren-od razu na nią spojrzeliśmy.
    -Nigdzie nie idziesz nie zgadzam się-rzekł stanowczo Jace podchodząc do niej.
    -Przecież nic mi się nie stanie-zrobiła smutną minę ale Jace'a to nie ruszyło.
    -To na mnie nie działa-rzekł.
    -Bo nie miało-prychnął Nathanie.
    -Tylko jedna godzinka jakby co to ich wszystkich spalę-przez jej słowa trochę się przeraziłem.Wyglądała dość strasznie i z każdą chwilą coraz bardziej się zmieniała.
    -Ona tego potrzebuje.Jeśli tak bardzo się martwisz to pójdę z nią-powiedział Nathaniel na co Jace się zdenerwował.
    -Ja pójdę z Clary-rzekł Jonathan próbując załagodzić sytuację.
    -Tylko godzina-uległ Jace na co Clary od razu go pocałowała.
    -Jesteś cudowny-uśmiechnęła się i poszła za Jonathanem.
    -Obym tego nie żałował-wyszeptał Jace.
    Wróciliśmy do środka.Przez cały czas miałem wrażenie że Jace'a coś martwi ale nie wiedziałem co.
          
 

6 komentarzy:

  1. Cudo czekam na next ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jak zawsze super. Cieszę się że akcja się rozkręca. Clary i jej moc jest nieziemska a Jace i jego zazdrość cudo. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Prosze aby nie wpadnij na pomysł że po tej całej wojne Clary bedzie musiała wrócić do nieba. Bo sądze że o to martwi sie Jace. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chce szybki next

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz cudnie. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń