playlista

wtorek, 22 marca 2016

Rozdział 33

Jonathan
     Szliśmy od jakiegoś czasu w ciszy kierując się w stronę jeziora Lyn.Czułem się coraz bardziej nieswojo.Clary zaczynała wyglądać dziwnie.Na jej włosach zaczęły pojawiać się złote pasemka.W jej oczach widziałem ogień i niewielkie iskry.Jej runy cały czas połyskiwały i czasami miałem wrażenie że robi się przezroczysta.
    -Czy to normalne?-zapytałem w końcu.
    -Tylko u mnie.Pozostałe anioły wyglądają inaczej.Mają postać ludzi jedyne czym się różnią to skrzydłami i złotymi runami-odpowiedziała patrząc na swoje ręce.
    -Musisz się dziwnie czuć wśród nich.
    -Czasami.Rzadko spędzam czas w niebie-zaśmiała się.Zauważyłem że jej twarz od razu złagodniała i zaczęła wyglądać mniej groźnie.
    -Isabell już cie pewnie o to pytała ale teraz ja chciałbym wiedzieć.Mogłabyś mi zdradzić czy będzie chłopiec czy dziewczynka?-spytałem a na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech.
    -To jeden z kilku powodów dla których nie lubię być aniołem.Nie mogę odpowiadać na pytania na które znam odpowiedz-oznajmiła.
    -Nie możesz zrobić wyjątku ten jeden raz.Ja chciałbym chłopca a Isabell oczywiście dziewczynkę.Byłbym spokojniejszy znając płeć już teraz.
    -Najpierw niech zbada ją Magnus bo jeszcze się nie badała.Dopiero potem mogę wam powiedzieć nie wcześniej-rzekła.
    -Zgoda.Zadbam o to żeby jeszcze dziś Magnus ją zbadał.Wtedy będziesz musiała mi powiedzieć siostrzyczko i już się nie wymigasz od odpowiedzi-uśmiechnąłem się triumfalnie.
    Doszliśmy niemalże do jeziora kiedy usłyszeliśmy hałas.Schowaliśmy się za drzewami.Zobaczyliśmy demony.Clary złapała mnie za ramię w momencie kiedy demony przechodziły obok nas.Wyglądało to tak jakby nas nie zauważyły.Poszliśmy za nimi.Stanęliśmy na niewielkim wzgórzu i oniemiałem.Przy jeziorze Lyn znajdowała się armia demonów,wilkołaków oraz dziwnych stworzeń.Musiały to być eksperymenty.Na grzbiecie jednego z demonów zobaczyłem moją matkę.Miała na sobie krwisto czerwoną zbroję oraz pelerynę z dziwnym znakiem.Wyglądała przerażająco.Nie zostało w jej wyglądzie nic z człowieczeństwa.
    -Powinniśmy wracaj-wyszeptała Clary.
    Szybko się oddaliliśmy i zaczęliśmy biec w stronę miasta a raczej jego pozostałości.


Magnus
     Cały czas pomagałem leczyć najbardziej rannych.Dziwiła nas cisza.Od ataku wilkołaków nikt się nie pojawił,miałem jednak złe przeczucia.
    -Gdzie oni są?-denerwował się mój chłopak.
    -Co myślisz o Grecji?-spytałem a on spojrzał na mnie jak na wariata.
    -Co? Clary i Jonathan mieli wrócić po godzinie a minęło już trzy.A ty się mnie pytasz co sądzę o Grecji?-zirytował się.
    -Skoro nie Grecja to może Włochy?-moje pytanie usłyszał Jace i od razu do nas podszedł.
    -My się tu martwimy a ty się zastanawiasz nad wakacjami?-spytał zdenerwowany.
    -Przecież nic im nie jest.No sam zobacz-wskazałem na Clary i Jonathana wchodzących do sali.Widać było że Jonathan jest wyczerpany natomiast jego siostra ani trochę.
    -Gdzie wyście byli?-spytała Isabell rzucając się narzeczonemu na szyję.
    -Ty chyba inaczej postrzegasz czas.Nie było was trzy godziny.Nie wiem jak dla was ale dla mnie to nie to samo co godzina-zaczął się złościć Jace.Widać jednak było że się uspokoił na ich widok.
    -Armię zobaczyliśmy dopiero przy jeziorze Lyn-oznajmiła podchodząc do niego i łapiąc za rękę.
    -Będziesz musiała się nieźle postarać żeby mi to wszystko wynagrodzić-uśmiechnął się zadziornie po czym ją pocałował.
    -A wracając do mojego pytania to co z tymi Włochami?-spytałem co ich wyraźnie rozbawiło.
    -Magnusie lepiej będzie poczekać z planowaniem wakacji.Chciałbym się dowiedzieć o jaką armię chodzi?-spytał Valentine podchodząc do nas.
    -My wam wszystko opowiemy a Magnus w tym czasie zbada Isabell-oznajmił radośnie Jonathan.
    -Przecież Isabell nic nie jest po co mam ją badać?-spytałem zaciekawiony.
    -Clary powiedziała że zdradzi płeć dziecka po tym jak ją zbadasz-wyjaśnił.
    -Zgoda-rzekłem idąc z Izzy do mniejszej sali.

Clary
    Magnus badał Izzy od dwudziestu minut. Jonathan natomiast niczym się nie denerwował i cały czas zasypywał mnie pytaniami.
    -Dałbyś jej już spokój.To się robi denerwujące-rzekł Jace tuląc mnie od tyłu.
    -Zobaczymy jak ty się będziesz zachowywał na moim miejscu-prychnął.
    Kiedy to mówił zobaczyłam Magnusa idącego wraz z Isabell.Czarownik wyglądał na rozbawionego natomiast Isabell na trochę zdziwioną.
    -Możesz mi wyjaśnić co cie tak bawi.Badałeś mnie i nic nie chcesz mi powiedzieć-powiedziała wtulając się w mojego brata.
    -Zaraz wam powiem.Tylko najpierw muszę wziąć Clary na słówko-pociągnął mnie za ramię.Stanęliśmy w takiej odległości żeby nikt nie słyszał o czym rozmawiamy.
    -Jeśli musisz wiedzieć nie mam z tym nic wspólnego-wyszeptałam.
    -Ty im powiesz czy ja mam to zrobić?-spytał.
    -Lepiej będzie jak ty to powiesz.
   Wróciliśmy do reszty.Magnus chwilę się zastanawiał ale w końcu postanowił zacząć.
     -Gratuluję dzieci-wykrzyknął radośnie.
     -Na nic lepszego nie było cię stać-przewróciłam oczami i wtuliłam się w ramie Jace'a.
     -Powiedziałeś dzieci?-spytała zszokowana Isabell.
     -No raczej że tak.Przecież dzieci to liczba mnoga.Ta dzisiejsza młodzież zero jakich kol wiek podstaw-zirytował się i odszedł.
     -Bliźnięta?-spytał Jonathan.
     -Tak-potwierdziłam.
     -Czemu nic wcześniej nie powiedziałaś?Ja myślałam że będę mieć dziecko a nie dzieci.Nawet mnie z błędu nie wyprowadziłaś-zdenerwowała się Izzy.
     -Nie mogłam wcześniej powiedzieć.Mnie obowiązuje prawo.Po za tym nie byłam do końca pewna.Anioły też mogą się mylić.
     -Jakoś nie chce mi się wierzyć że nie masz z tym nic wspólnego-rzekł Nathaniel podchodząc do nas.
     -Przysięgam na Anioła że to nie moja sprawka-powiedziałam na co się zaśmiał.
     -Clary,Jace może pójdziecie na dach wypatrywać czy nic się nie zbliża-rzekła moja mama.
     Bez zastanowienia szybko weszliśmy po schodach na dach i usiedliśmy na krawędzi.Jace od razu mnie do siebie przyciągnął tak że siedziałam na jego kolanach.
     -Niech to się skończy jak najszybciej.Mam na ciebie coraz większą ochotę-oznajmił całując moją szyję.
     -Jesteś niemożliwy-rzekłam czując jak zaczyna podwijać moja bluzkę i gładzić moje plecy.
     -Wiem-poczułam jak zaczyna bawić się zapięciem mojego stanika.Cały czas całował moją szyję.
     Po chwili jednak dostrzegłam w oddali demony.Powietrze przeszył dźwięk upadających wierzy.Spojrzałam na Jace'a nie wyglądał na zbytnio na zadowolonego.
    -No i po przyjemności-pocałował mnie szybko.Kiedy chciałam zejść na dół złapał mnie za rękę.
    -Bądź ostrożna-wyszeptał.Wiedziałam co miał na myśli.
    Zeszliśmy szybko do sali.Na twarzach wszystkich nie widziałam żadnej nadziei,tak jakby już się poddali.
    -Zaczęło się-wykrzyczałam.
    Wszyscy od razu zaczęli sięgać po broń.Wiedziałam jednak że bez mojej pomocy sobie nie poradzą. 



To mój najdłuższy i najlepszy jak do tej pory rozdział.Wiem że długo na niego czekaliście i że rozdział może być troszeczkę szokujący.Jestem dość nieprzewidywalna i zapewne jeszcze wiele rozdziałów będzie szokujących.Liczę na komentarze i opinie.

4 komentarze:

  1. Cudo czekam na next ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. ,,-Powiedziałeś dzieci?-spytała zszokowana Isabell.
    -No raczej że tak.Przecież dzieci to liczba mnoga.Ta dzisiejsza młodzież zero jakichkolwiek podstaw-zirytował się i odszedł''.

    Hahaha:')
    Świetny rozdział!

    Czekam na next;) Ślę pozdrowienia i wenę<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Przepraszam, że tak długo nie komentowałam, mam nadzieję, że się nie gniewasz. Nadrobiłam wszystko i rozdziały są po prostu boskie. Czekam na nekst. Życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń