playlista

sobota, 14 maja 2016

Rozdział 8

Jace 
  Wstałem wcześnie rano.Postanowiłem że przygotuję dla Clary śniadanie w końcu dziś są jej urodziny.Chciałbym aby na zawsze polubiła ten dzień dlatego muszę zrobić wszystko aby tak się stało.
  Stałem w kuchni i kończyłem przygotowywać tacę z jedzeniem.Po wielu trudach udało mi się zrobić całkiem dobre gofry.Ułożyłem kilka na talerzu i polałem je czekoladą.Oczywiście nie mogłem zapomnieć o bitej śmietanie i truskawkach.Kiedy już wszystko było gotowe, na tacy postawiłem jeszcze sok pomarańczowy i mały wazon z różą.Wziąłem tacę i skierowałem się do jej pokoju.Otworzyłem delikatnie drzwi i wszedłem do środka.Moja ukochana wciąż spała i wyglądał przesłodko.Podszedłem do jej łóżka i odstawiłem tacę na szafce nocnej.Wyszedłem z jej pokoju i skierowałem się do swojego.Wziąłem przygotowany wcześniej ogromny bukiet róż w kształcie serca.Z bukietem wszedłem do jej pokoju.Stanąłem przy łóżku, pochyliłem się nad nią i zacząłem gładzić jej policzek.Ucałowałem delikatnie jej szyję pnąc się ku górze.W końcu dotarłem do jej ust i namiętnie pocałowałem.Poczułem jak budzi się i odwzajemnia pocałunek.
  -Zadziwiasz mnie-wymruczała odrywając się ode mnie i przyglądając się kwiatom.
  -Zasługujesz na to-usiadłem obok niej i wręczyłem kwiaty.
  -Są piękne-wyszeptała wtulając się we mnie.
  -Mam jeszcze śniadanie-wziąłem tacę i położyłem ją na jej kolanach, ona w tym czasie odłożyła bukiet na bok.
  -Mam rozumieć że sam to przygotowałeś?-spytała z dziwnym uśmieszkiem.
  -Wątpisz w moje umiejętności?-zapytałem z udawaną urazą na co się zaśmiała.
  -Oczywiście że nie.
  -No mam nadzieję-wymruczałem jej do ucha. 
  Uśmiechnęła się i zaczęła jeść, wyglądała przy tym naprawdę uroczo.Cały czas uśmiechała spod nosem, jednak wciąż jadła śniadanie.Kiedy skończyła popatrzyła na mnie, dostrzegłem w jej oczach niewielkie ote iskierko, przez chwilę miałem wrażenie że tańczą.
  -Coś nie tak?-spytałem.
  -Może się zdziwisz ale nie przepadam za goframi-miała rację zdziwiłem się tym co powiedziała.
  -Dlaczego?
  -Ponieważ moja mama kiedyś pomyliła cukier z solą-zaśmialiśmy się.
  -Naprawdę były aż tak złe?-spytałem powstrzymując się od śmiania.
  -Gorzej.Ale muszę przyznać że twoje były przepyszne-oznajmiła po czym mnie pocałowała.
    Nie mogłem się oprzeć i przyciągnąłem ją do siebie.Zrzuciłem z niej kołdrę i objąłem w tali.Błądziłem dłońmi po jej plecach.W końcu jednak musieliśmy się oderwać od siebie aby zaczerpnąć powietrza. 
  -Chyba powinnam iść się przebrać-wyszeptała wstając.
  Położyłem się na łóżku i czekałem aż wróci.Po ponad godzinie wyszła z łazienki.Miała na sobie biały puchaty ręcznik.
  -Zapomniałam rzeczy-powiedziała spoglądając na mnie przez ramię.
  Widząc moją minę wzięła szybko rzeczy i zniknęła za drzwiami łazienki.Po chwili wyszła ubrana w łososiową spódnice i bluzkę bez ramiączek w kwiaty.Do tego miała łososiową torebkę, bransoletę, kolczyki i szpilki.



  
  Kiedy już była ubrana zaczęła robić makijaż i układać włosy.Spojrzałem na zegarek i spostrzegłem że zbliża się dziesiąta.
  -Kochanie mogłabyś się troszeczkę po śpieszyć?-spytałem.
  -Już kończę-oznajmiła przewracając oczami.
  Po chwili wstała a ja razem za nią.Skierowaliśmy się do biblioteki.To co tam zobaczyliśmy zszokowało nas.Nigdzie nie było regałów z książkami.Wszędzie było porozwieszanych pełno balonów.Na suficie znajdowały się diamentowe gwiazdy i serca.Brokat znajdował się prawie wszędzie.W pomieszczeniu stało kilkanaście ogromnych wazonów z kolorowymi kwiatami.Najbardziej mnie jednak zdziwiła kryształowa rzeźba stojąca na samym środku biblioteki.Przedstawiała Clary, moją narzeczoną ale nie jako człowieka tylko anioła.Nigdy czegoś takiego nie widziałem.Rzeźba była niesamowita przedstawiała Clary stojącą i patrzącą w górę.Jej skrzydła były złożone i otulały ją.Miała ona na sobie długą suknię odsłaniającą nogę.Jak zauważyłem góra sukni miała dekolt w kształcie serca oraz ugie sięgające ziemi rękawy zaczynające się tuż przy linii obojczyka.Jej włosy opadały na ramiona i skrzydła.Na jej głowie znajdował się królewski diadem.Trudno było mi uwierzyć że to rzeźba i na dodatek wykonana z kryształu.Spojrzałem na moją narzeczoną, widziałem na jej twarzy szok a także szczęście.
  -Podoba się?-usłyszałem za sobą głos Nathaniela.
  -Jak wy tego dokonaliście przecież...-nie dał jej dokończyć.
  -Zapomniałaś byłem twoim parabatai? Dzięki temu nadal mam kontakty z aniołami-wyjaśnił.
  -Tylko sobie nie myślcie żebym pokazała się wam na żywo w anielskiej postaci bo na to nie macie co liczyć-prychnęła.
  -Nawet dla mnie?-spytałem.
  -Nawet dla ciebie, przynajmniej na razie-wychodząc z biblioteki.Razem z Nathanielem wyszliśmy tuż za nią.  


Isabell 
  Siedziałam w kuchni i spoglądałam na listę rzeczy które muszę zrobić przed przyjęciem urodzinowym Clary.Wolałabym żeby to była bardziej niespodzianka ale to raczej będzie niemożliwe głównie przez to kim jest Clary.
  -Gdzie postawić tort?-wyrwał mnie z zamyśleń głos Magnusa.
  -Zanieś go do biblioteki.Będziesz musiał wyczarować jaki niewielki stół-oznajmiłam.
  -Kiedy wy przestaniecie mnie wykorzystywać? Tylko Magnus wyczaruj to, wyczaruj tamto...Moja magia tez mam jakieś ograniczenia-wybełkotał zdenerwowany.
  -Nie rób z siebie takiej ofiary-prychnęłam.
  -Powinniście mi płacić-mruknął i wyszedł.  
  -Co się stało Magnusowi?-spytał mój mąż wchodząc.
  -Nic takiego...Ma po prostu humorki.
  -Co mu zrobiłaś?
  -Nic, naprawdę.Powiedziałam mu tylko co ma zrobić z tortem-odpowiedziałam.
  -Powinnaś odpocząć.Nie powinnaś się przemęczać-wyszeptał przytulając mnie do siebie.
  -Czuję się dobrze.Nic mi nie będzie-splotłam ręce na jego karku i delikatnie pocałowałam.Objął mnie w tali lecz nie pogłębił pocałunku.Za bardzo się martwił a czasami miała wrażenie że robi ze mnie jakąś porcelanową lalkę.
  -Ehemm...Nie chcę przerywać ale państwo Herondale i Morgenstern już przybyli-oznajmił Magnus na co się zaśmialiśmy.Jeszcze nigdy nie słyszałam z jego ust czegoś takiego.
  Jonathan złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się do biblioteki.Wchodząc zobaczyłam zdziwione miny.Wszyscy spoglądali z nie do wierzeniem na rzeźbę.Sama byłam pod wrażeniem kiedy Nathaniel mi ją pokazał.Chciał wiedzieć czy to nie zepsuje mojej wizji.Podeszliśmy do nich aby się przywitać.Byli tu moi rodzice, Alec, Nathanie, Magnus,rodzice Jace'a i rodzice mojego męża.Zdziwiłam się że nie było tu Jace'a i Clary.
  -Na jak długo przyjechaliście?-spytałam.
  -Na kilka dni-odpowiedział ojciec Jace'a.
  W tym czasie do biblioteki weszli Jace i Clary.Wyglądali na bardzo szczęśliwych a za razem zdenerwowanych.Wtedy przypomniałam sobie że ich rodzice nic nie wiedzą o zaręczynach.
  -Mamo, tato witajcie-powiedzieli razem i przywitali się z rodzicami.
  -Chcielibyśmy wam coś powiedzieć-zaczęła Clary.Jace objął ją w pasie i przytulił.
  -Oświadczyłem się Clary-na jego słowach na twarzach ich rodziców było widać szok.Celine i Elizabeth zasłoniły usta dłonią i zaczęły płakać.Sama nie byłam pewna czy to ze szczęścia.
  -Coś nie tak?-spytała Clary.
  -To łzy szczęścia.A ciebie synu to chyba nam podmienili-uśmiechnęła się Celine i przytuliła ich.
  Zaraz po niej Elizabeth, Stephen i Valentine zrobili dokładnie to samo.Widać było że są szczęśliwi a także zaskoczeni.W sumie to się im nie dziwię.Sama nigdy bym nie pomyślała że Jace będzie chciał mieć rodzinę.   


Stephen 
  Kiedy usłyszałem że mój syn się oświadczył byłem w szoku.Nigdy bym nie pomyślał że będzie w stanie coś takiego zrobić, na dodatek w tak młodym wieku.Bardzo mnie zaskoczył.Widzę jednak że to wszystko dzięki Clary.Trafił na wspaniałą dziewczynę, która jak widzę bardzo go zmieniła.Spojrzałem na Celine.Na policzkach nadal miała ślady łez.
  -Jesteśmy z ciebie dumni-powiedzieliśmy podchodząc do niego i Clary.
  -Przecież nie zrobiłem nic niezwykłego.Oświadczyłem się dziewczynie którą bardzo kocham.To raczej normalna rzecz-oznajmił z uśmiechem.
  -Nigdy nie sądziliśmy że choćby o tym pomyślisz a teraz masz narzeczoną.Zanim się obejrzysz będziesz stał przed ołtarzem-oznajmiłem.
  -Mam nadzieję że to będzie jak najszybciej-mruknął.
  Zostawiłem ich i podszedłem do Valentine', wyglądał na nieobecnego.
  -Coś cie gryzie przyjacielu?-spytałem.
  -Nadal nie mogę uwierzyć że moja mała córeczka jest już taka dorosła.
  -Ty nie możesz uwierzyć? A co ja mam powiedzieć.Mój syn podjął najważniejszą decyzję w swoim życiu.Oświadczył się.Nigdy bym nie pomyślał że kiedyś dożyję tego dnia-uśmiechnąłem się i poklepałem go po ramieniu.
  -Najwyraźniej obaj kiepsko znamy swoje dzieci.Spójrz na nich.Są tacy szczęśliwi, nierozłączni i dorośli.Bardzo możliwe że za jakiś czas obaj będziemy dziadkami-oznajmił.
  -Jace nigdy nie myślał o dzieciach.Zawsze powtarzał że nigdy ich nie będzie miał a teraz...ona tak bardzo go zmienia.Nie widuję go często ale już na pierwszy rzut oka widać że wydoroślał, zmądrzał i że stał się odpowiedzialny.Pomyśleć że wystarczy tylko jedna osoba aby wywrócić całe życie do góry nogami.Obaj doskonale to wiemy.
  -To prawda.Dopiero teraz po tych wszystkich latach to widzę.Bez Elizabeth moje życie było puste mimo iż wiele razy ją odwiedzałem to wciąż brakowało mi jej bliskości.A teraz jest moją żoną, nareszcie nią jest-widziałem że mówiąc to patrzy na nią.
  -Sam nie wiem co bym zrobił bez Celine ale teraz wszystko się zmieni.Będziemy rodziną-oznajmiłem. 
   Nagle z sufitu zaczęły spadać iskierki światła.Nie wiedzieliśmy co się dzieje.Spojrzeliśmy na Clary myśląc że to jej sprawka jednak się myliliśmy.Iskierki obadały i tańczyły wokół nas w końcu jednak otoczyły rzeźbę przedstawiającą Clary.Kryształ zaczął się przemieniać w kolorowe diamenty.Cała rzeźba wyglądała o wiele piękniej niż wcześniej była bardziej prawdziwa.Po chwili na ręce Clary spadła złota koperta.Pośpiesznie ją otworzyła i zaczęła czytać.Wyglądała na zaskoczoną.
  -Coś się stało?-spytał Alec.
  -To zaproszenie dla nas wszystkich-wyszeptała.
  -Zapowiada się ciekawie dawno nie byłem w niebie-zaśmiał się Nathaniel.
  -To nie jest zabawne raczej niespotykane.Coś tu nie gra-powiedziała zmartwiona.
  -Kiedy mamy się tam zjawić?-spytałem.
  -Jutro w południe-oznajmiła.
  -Jutro będziemy się tym martwić a już zwłaszcza tym w co się ubrać.Teraz mamy świętować-powiedziała radośnie Isabell.

   

Przepraszam że rozdział tak późno.Mam nadzieję że jest wystarczająco długi.
Jak myślicie po co anioły wysłały to zaproszenie?
Liczę na komentarze.   

6 komentarzy:

  1. Cudo czekam na next ❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że chcą pozwolić Jaceowi na poślubienie Clary. Ale to tylko moje pomysly. Pozdrawiam. Oby next byl szybciej niż w nastepną sobotę

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra rozdział :-) jak zawsze czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział. Czekam na nekst. Życzę weny. ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział <3 jestem bardzo ciekawa jak opiszesz niebo. Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  6. Po co? Po co?! Ja to po co logika że nawet one chcą pobalować xD
    /Julie

    OdpowiedzUsuń