playlista

sobota, 2 kwietnia 2016

Rozdział 35

Isabell
     Od wojny minęły już tydzień.Siedziałam Jonathanowi na kolanach.Byliśmy w bibliotece instytutu.Wróciliśmy z Idisu prawie wszyscy.Naprawienie miasta okazało się trudniejsze i Clary musiała zostać.Nie byliśmy z tego zadowoleni a już zwłaszcza Jace.Chciał zostać ale daliśmy mu do zrozumienia że będzie bardziej przeszkadzał niż pomagał.
     -Powinniśmy zrezygnować z balu zaręczynowego-oznajmił mój narzeczony.
     -Zgoda ale z panieńskiego wieczoru nie zrezygnuję-na moje słowa się zaśmiał.
     -Zrobimy tak jak zechcesz-spojrzałam na niego i pocałowałam.
   To nie był namiętny pocałunek tylko delikatny pełny miłości.Po chwili oderwał się ode mnie i położył rękę na moim brzuchu.To był dopiero początek drugiego miesiąca więc nie miałam jeszcze dużego brzucha.
    -Nie mogę się doczekać dnia w którym przyjdą na świat-wyszeptał mi do ucha.
    -Musisz poczekać jeszcze siedem miesięcy.
    -Nie wiem jak ja to wytrzymam-powiedział przygryzając lekko moje ucho.
    -Wiecie to jest biblioteka powinniście iść do sypialni-rzekł Jace śmiejąc się.
    -Masz jakiś ważny powód że nam przeszkadzasz?-spytałam.
    -Dla mnie to jest mało ważne.Maryse pyta się kiedy zamierzasz wybrać się po suknię ślubną-rzekł spokojnie.
    -Wysłała akurat ciebie?-spytał Jonathan.
    -Tylko ja byłem pod ręką bo Alec poszedł do Magnusa-wyjaśnił.
    -Po suknię się wybiorę jak tylko Clary wróci.A właśnie nie wiesz kiedy wraca?
    -Niestety nie-oznajmił wychodząc.


Jace
    Siedzieliśmy w jadalni.Maryse i Hodge wyjechali godzinę temu do Idisu aby załatwić kilka formalności.Niestety na nasze nieszczęście ugotować obiad miała Izzy.Czekaliśmy na nasz koniec.
    -Ona naprawdę aż tak źle gotuje?-spytał Nathaniel.
    -Ona gotuje strasznie-powiedziałem.
   Po chwili do jadalni weszła Isabell z dużym garnkiem.Postawiła go na stole.Kiedy zobaczyłem co jest w środku o mało nie spadłem z krzesła tak samo jak Jonathan.Nathaniel i Alec.W garnku znajdowała się jakaś zielona maź.
   -Co to jest?-spytałem.
   -Rosół nie widać-odpowiedziała.
   -Czy to się rusza?-spytał Nathaniel.
   -Ja na pewno tego nie zjem.Chce jeszcze trochę pożyć-oznajmiła Alec.
   W chwili kiedy to mówił do jadalni weszła Clary.Miała na sobie jasno różową sukienkę bez ramiączek,jeansową kurtkę,jasne wysokie szpilki.Do tego miała kwiatową kopertówkę i duży naszyjnik.Od razu podeszła do mnie i pocałowała na powitanie.

 
   -Wybawienie-oznajmiliśmy razem Alec,Jonathan i Nathaniel.
   -Mogę wiedzieć dlaczego macie takie dziwne miny i co to za maź w garnku?-spytała siadając obok mnie.
   -To nie żadna maź tylko rosół-zdenerwowała się Isabell.
   -Błagam Clary uratuj nas od zjedzenia tego-rzekł Alec na co wszyscy się zaśmialiśmy.
   -Okej tylko dajcie mi trochę czasu-wstała i skierowała się do wyjścia.
   Wstałem i poszedłem za nią.Złapałem ją dopiero w kuchni.Podszedłem do niej i objąłem od tyłu.Odwróciła się w moją stronę i spojrzała na mnie swoim cudnymi oczami.Położyłem jedną rękę na jej tali a drugą na jej nodze.
   -Długo kazałaś mi na siebie czekać-wyszeptałem jej do ucha na co się zaśmiała.
   -Następnym razem zostanę dłużej-wiedziałem że chce się ze mną droczyć.
  Przyciągnąłem ją do siebie i namiętnie pocałowałem.Cały czas dłonią błądziłem po jej nodze.
  -Już nie jesteś głodny?-spytała między pocałunkami.
  -Wolę od razu przejść do deseru-powiedziałem przerywając pocałunek.
  -Muszę cię rozczarować.Musisz trochę poczekać-dała mi szybkiego całusa i zabrała się do gotowania obiadu.
  Usiadłem na krześle i przypatrywałem się jej.
  -Czemu musiałaś zostać tak długo?-spytałem w końcu.
  -Odbudowanie miasta trochę mi zajęło.Musiałam potem stawić się przed anielską radą bo złamałam kilka praw-oznajmiła.
  -Kilka? To znaczy ile?-spytałem zaciekawiony.
  -No dobra kilka to może mało powiedziane.Złamałam połowę anielskich praw w ciągu jednego miesiąca.Cieszę się że dostałam tylko upomnienie bo inaczej było by kiepsko.
  -Anioły dają upomnienie? Serio?-spytałem zaskoczony.
  -Też byłam w szoku.Myślałam że zostanę ukarana.Mogli mi zablokować moce,odciąć skrzydła.Mieli wiele możliwości a dostałam tylko upomnienie.Właściwie to się z tego cieszę ale to i tak dziwne nawet jak na anioły.
  Po ponad godzinie obiad był gotowy.Wszystkim smakował i nawet ku zdziwieniu wszystkich Isabell przyznała że nie potrafi gotować.


Wiem, że rozdział jest krótki ale miałam mało czasu na napisanie go.Następny post będzie najdłuższym jaki napiszę więc jakoś wam to wynagrodzę.Chciałabym aby pod tym postem pojawiło się jak najwięcej komentarzy zwłaszcza że się trochę waham czy kolejny post ma być rozdziałem czy epilogiem. 
    

13 komentarzy:

  1. Cudo czekam na next ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie czekam na szybki next. Clary wybawienie chłopaków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super ale dlaczego taki krótki?I kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział jest krótki ponieważ miałam mało czasu na napisanie go.Po za tym to już prawie koniec tej księgi.A co do rozdziału to się trochę waham bo nie wiem czy napisać 36 rozdział czy dać już epilog.Tak czy siak rozdział lub epilog pojawi się najpóźniej w środę.

      Usuń
  4. Cudowny rozdział czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zawsze cudo. <3 Czekam na next. Izy i tak nie umie gotować ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny <3 czekam na kolejny <33

    OdpowiedzUsuń
  7. Ozywiście ze rozdział a nie epilog. Niech ta historia trwa jak najdłużej. Nie wyobrażam sobie nie czytać Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudowny ❤ fakt trochę krótki ale wierzę że następny będzie dłuższy
    Pozdrawiam i czekam 💞

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie. Nie epilog, choć to twoja decyzja i do niczego nie chcę zmuszać

    OdpowiedzUsuń
  10. Błagam! Tylko nie epilog!!!

    A rozdział-cudo<3

    OdpowiedzUsuń